Home Słuchanie

Słuchanie

Cisza i słuchanie w medytacji i życiu codziennym

Cisza w medytacji to nie brak dźwięków, lecz sztuka słuchania. Słuchanie bywa jednak trudne. To umiejętność wymagająca praktyki, szczególnie w codziennych rozmowach, gdzie milczenie otwiera nas na autentyczne zrozumienie drugiego człowieka. Aby uzmysłowić sobie tę trudność warto zadać sobie kilka pytań:

  • Jak długo potrafisz słuchać bez potrzeby mówienia?
  • Jak często przerywasz rozmówcy?
  • Czy i kiedy odpływasz w rozmowie myślami?

W rozmowie z drugą osobą zazwyczaj bardziej jesteśmy skoncentrowani na tym co chcemy powiedzieć niż na tym, co słyszymy. Wolimy mówić niż słuchać. Gdy ktoś pragnie być po prostu wysłuchany, nasza częsta pierwsza reakcja to oferowanie rad. Przerywając i skupiając się na własnej odpowiedzi, sygnalizujemy rozmówcy, że jego słowa nie są dla nas priorytetem. Ważniejsze dla nas staje się to, co tej osobie mamy do powiedzenia niż postawa: „dostrzegam Cię i chcę usłyszeć co masz mi do powiedzenia”.

Tymczasem postawa dostrzegania i słuchania pozwala tworzyć głębsze relacje. Czasem spojrzenie, gest czy uśmiech mają większą moc niż słowa. Słowa potrafią zaśmiecić naszą przestrzeń i przestrzeń innych. I tylko niektóre z nich wzbogacają ciszę. Natomiast uważne patrzenie i słuchanie otwiera nas na lepsze postrzeganie innych.

Aby zmotywować się do słuchania, warto przyjąć zasadę: „Zawsze zakładaj, że Twój rozmówca wie coś, czego Ty nie wiesz”. Jednak nawet z dobrą motywacją, słuchanie pozostaje wyzwaniem w świecie pełnym hałasu i rozproszenia. Co więcej, wielu z nas przyjmuje postawę nieustannego poszukiwania hałasu, aby zagłuszyć swój wewnętrzny głos oraz niepokoje. W ten sposób z łatwością znajdujemy alibi, by nie pozwolić sobie na chwilę ciszy. Takim alibi mogą być praca, wychowanie dzieci lub różnorodne obowiązki, które wypełniają nasz czas.

A kontemplacja jest postawą słuchania. To nastawienie ucha serca na otaczający nas świat. To postawa podobna do Maryi, która najpierw usłyszała głos anioła, a dopiero potem wypowiedziała swoje „fiat”. Jednakże słuchanie wymaga wewnętrznego spokoju. Modlitwa kontemplacyjna uczy więc nas słuchać. Uczy słuchania Boga a przez to i słuchania ludzi. I odwrotnie, słuchanie ludzi uczy nas słuchania Boga. Tego uczy nas również stare indiańskie porzekadło: „słuchaj, bo twój język uczyni cię głuchym”. Milczenie uczy nas również mówić.

W modlitwie kontemplacyjnej cisza i wyzbycie się myśli są kluczowe z dwóch powodów:
1. Celem nie jest koncentracja na sobie.
2. Bóg wykracza poza nasze myśli i wyobrażenia. Bo żadne słowa czy myśli nie są w stanie opisać w pełni Boga i Jego istotę. Słowa są więc drugorzędne w tego rodzaju modlitwie. Bóg, który się mieści w naszej głowie, nie może być prawdziwy.

Poznanie Boga nie ogranicza się do studiowania książek czy słuchania kazań, bo słowa tam zawarte zawsze formułują jakieś pojęcia o Nim. Potrzebne jest nam również osobiste doświadczenie obecności Boga. I temu doświadczeniu służy regularna praktyka kontemplacji, której nie nauczymy się z kazań, konferencji czy książek. To nie jest wiedza o czymś. Jak mawiał o. Pio: „w książkach szukamy Boga a w medytacji odnajdujemy Go”.

Przykładem dla nas są żywoty świętych. Najbardziej znani święci tworzyli osobistą relacją z Bogiem poprzez wewnętrzną kontemplację. Np. św. Franciszek, niegdyś syn bogatego kupca, przed nawróceniem prowadził życie pełne rozrywek i luksusów. Poprzez naukę milczenia i słuchania odkrył samoświadomość, która umożliwiła jego nawrócenie. Musiał więc nauczyć się żyć w ciszy, aby usłyszeć głos Boży. Bo ten głos na ogół odzywa się łagodnie, przez co Bogu jest trudno przebić się przez nasz codzienny hałas. A przecież tylko wytrwałe przesiadywanie w jednym miejscu z należytą uważnością pozwala nam np. zauważyć, że jedne gwiazdy świecą jaśniej od innych a niektóre ciała niebieskie są w ciągłym ruchu. Tylko więc cierpliwa obserwacja w ciszy i bezruchu pozwala nam dostrzec rzeczy głębsze. Pozwala widzieć więcej i dalej. Sporadyczne spojrzenie na niebo nie przyniesie nam takiej wiedzy.

Szczególna uwaga i postawa słuchania jest również niezbędna w czasie modlitwy.

Podkreślał to św. Jan Chryzostom:

„Wielu wchodzi do kościoła; odmawia niezliczone wersety modlitwy, potem odchodzi; ale nie wiedzą oni, co powiedzieli. Ich wargi się poruszają, a ucho nie słucha. Sam nie słuchasz swojej modlitwy, a chciałbyś, aby Bóg jej wysłuchał?”.

Nie powinniśmy więc w czasie modlitwy dopuścić do sytuacji, w której nie słuchamy samych siebie. Modlitwa powinna być albo świadoma albo żadna.

Św. Augustyn tak pisał: „Samo pragnienie już jest modlitwą. Jeżeli pragnienie jest ciągłe, ciągła jest też i modlitwa”.

Prawdziwe poznanie Boga następuje więc poprzez kontemplację – nie tyle poznanie Go, co bycie poznanym przez Niego. To całkowite powierzenie się i oddanie Stwórcy, cieszenie się Jego obecnością. Dlatego w czasie medytacji nie powinniśmy dopuszczać do siebie żadnych obrazów, nawet związanych z Bogiem, gdyż nieskończonego Boga nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić. Kluczowa jest koncentracja na Jego obecności.

Albert Einstein trafnie ujął to słowami: „Myślę 99 razy i nic nie znajduję. Przestaję myśleć, pływam w ciszy i dociera do mnie prawda.”