Home Modlitwa Jezusowa

Modlitwa Jezusowa

Modlitwa Jezusowa to skupienie na Bogu, pozbawione rozpraszających myśli i obrazów. To wyciszenie umysłu z jednoczesnym otwarciem swojego serca na jedność z Chrystusem, co skutkuje oczyszczeniem go z lęków, pragnień, gniewu i wszelkich negatywnych emocji.

Praktyczna forma tej modlitwy jest niezwykle prosta. Polega ona na ciągłym powtarzaniu krótkiej formuły stanowiącej akt wiary i prośbę o Boże miłosierdzie:

Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną.

Towarzyszy jej świadomość nieustannej obecności Boga, wewnętrzna czujność i skupienie, prowadzące do głębokiej jedności ze Stwórcą.

Modlitwę Jezusową możemy sprowadzić do następującej krótkiej instrukcji zaczerpniętej z Filokalii, czyli zbioru tekstów ascetycznych ojców Kościoła i pustyni:

Siądź samotnie i w milczeniu, pochyl głowę, zamknij oczy, oddychaj spokojnie, zaglądaj jakby do serca, sprowadzaj twój umysł, tj. myśl do jego wnętrza. Wraz z oddechem wypowiadaj słowa:
Panie, Jezu Chryste, zmiłuj się nade mną; ustami cicho, albo tylko w umyśle.

Ta modlitwa stanowi odpowiedź na wezwanie św. Pawła: „Nieustannie się módlcie” (1 Tes 5,17) oraz na zachętę z Listu do Efezjan: „Przy każdej sposobności módlcie się w Duchu” (Ef 6,18). Odwołuje się także do słów Ewangelii według św. Łukasza: „Powiedział im też przypowieść o tym, że zawsze powinni modlić się i nie ustawać” (Łk 18,1).

Tę modlitwę można podzielić na dwie części. Pierwsza – „Panie Jezu Chryste, Synu Boży” – stanowi wyznanie wiary, akt uwielbienia i adoracji. Druga – „zmiłuj się nade mną” – jest wyrazem skruchy i pokornym wołaniem o Boże miłosierdzie.

Treść Modlitwy Jezusowej ma głębokie zakorzenienie w Biblii. Nawiązuje do błagania niewidomego żebraka Bartymeusza, który wołał do Jezusa o uzdrowienie: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną” (Mk 10,47). Odwołuje się także do modlitwy celnika: „Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu” (Łk 18,13) oraz wołania Kananejki: „Panie, Synu Dawida, zmiłuj się nade mną” (Mt 15,22).

Formułę Modlitwy Jezusowej można modyfikować, jednak warto pozostać przy krótkiej i zwięzłej formie. Dzięki temu nasza modlitwa staje się bardziej słuchaniem niż mówieniem. Celnikowi, synowi marnotrawnemu czy łotrowi wystarczyło jedno zdanie wypowiedziane z wiarą. Również tę modlitwę możemy zredukować do jednego, najważniejszego imienia: Jezus.

Inne stosowane formuły to m.in.: „Wspomóż mnie”, „Boże, wejrzyj ku wspomożeniu memu, Panie, pośpiesz ku ratunkowi memu”, „Marana tha” czy „Jezu, ufam Tobie”.

Ojcowie duchowi zalecają odmawianie Modlitwy Jezusowej w rytm oddechu – przy wdechu: „Panie Jezu Chryste”, przy wydechu: „zmiłuj się nade mną”. Dzięki tej technice modlitwa staje się tak naturalna jak sam oddech.

W Modlitwie Jezusowej nie chodzi o ilość powtórzeń ani czas jej trwania, lecz o osiągnięcie stanu modlitwy – trwałej postawy duchowej, w której nasze myśli nieustannie zwracają się ku Bogu. Ostatecznie całe nasze życie ma stać się nieustanną modlitwą.

Ojcowie pustyni mawiali:

Jeśli mnich modli się tylko wtedy, gdy staje do modlitwy, to nigdy się nie modli.

Św. Jan Kasjan dodawał:

Bardzo mało modli się ten, kto zwykł modlić się tylko wówczas, gdy klęczy.

Z biegiem czasu Modlitwa Jezusowa przyjmuje charakter bardziej wewnętrzny. Nabiera charakteru modlitwy umysłowej, a swoją najdoskonalszą formę osiąga, gdy modlimy się całą osobą. To wtedy jesteśmy jakby wprowadzeni z umysłu do serca – modlitwa przestaje być jedynie słowem czy myślą, lecz staje się naszym byciem. Na tym etapie duchowego rozwoju możemy powiedzieć, że modlimy się całym sercem, całą duszą i całym umysłem (por. Mt 22,37). Dlatego też Modlitwa Jezusowa nazywana jest modlitwą serca.

To właśnie tam – do głębi naszego serca – powinniśmy sprowadzać modlitwę. Bo to w sercu rozstrzyga się, kim naprawdę jesteśmy.

Czym jest jednak serce? Serce oznacza przede wszystkim całe wnętrze człowieka, jego ducha, umysł, wolę i świadomość. Są to nasze prawdziwe skarby, których rozwój nas ubogaca. Niestety, często zapominamy o tym wewnętrznym świecie, gdyż pochłonięci jesteśmy tym, co zewnętrzne.

Mówiąc o sercu, nie można zapomnieć o mnichach, dla których kontemplacja i modlitwa stanowiły drogę do poznania samego siebie. Jednak ich celem nie była jedynie kontemplacja i modlitwa serca, lecz przede wszystkim czystość serca.

Święty Augustyn, w swoich przemyśleniach o sercu, zachęcał: „Wejdź w serce a stamtąd do Boga. Blisko bowiem jesteś Boga, jeśli wejdziesz do swego serca”. Orygenes zaś dodawał: „Bóg przybywa do ludzkiego serca, jeśli tylko znajdzie w nim przestrzeń dla siebie.”

Wschód także doceniał rolę serca w drodze do Boga. Gandhi mądrze zauważył: „Lepiej na modlitwie mieć serce bez słów niż słowa bez serca.” Sri Ramakrishna, święty hinduski, porównał serce do glinianego naczynia: „Jeśli napełnisz gliniane naczynie wodą i odstawisz je na półkę, woda w nim wyschnie po kilku dniach; lecz jeśli włożysz ten sam garnek do wody, pozostanie on napełniony tak długo, jak długo będzie tam stał. Podobnie jest z waszą miłością do Pana Boga. Jeśli wasze serce będzie zanurzone w oceanie boskiej miłości, wasze serce z pewnością pozostanie zawsze pełne i przepełnione wodą Bożej miłości.”

Te słowa, choć pochodzą z różnych kultur i epok, przemawiają do nas wspólnym językiem serca. Wskazują na głęboką prawdę, że prawdziwe połączenie z Bogiem, z wyższą siłą, odbywa się przez otwarcie się na wewnętrzny świat, na głębię serca, na miłość i pokój, które się tam mieszczą.

Bo to z naszego serca wypływa miłość i to ono kształtuje w nas postawę przyjaźni wobec wszystkich ludzi i całego świata. Stopniowo wprowadza nas w stan, w którym każda wykonywana czynność staje się modlitwą. Wtedy modlitwa przestaje być wysiłkiem – rodzi się naturalnie, jakby sama z siebie, a Bóg przenika nasze wnętrze. Na tym etapie modlitwy nie odmawiamy już jej tylko ustami, ale odmawianie jej dokonuje się jakby w sercu. Czujemy, że nasza dusza spoczywa w Bogu. Zwieńczeniem modlitwy Jezusowej jest stan, w którym modlitwa przestaje być moją modlitwą, a staje się modlitwą natchnioną, z odczuciem Bożej obecności i miłości. Wtedy modlitwa nie jest już owocem naszego wysiłku, lecz staje się modlitwą Chrystusa w nas. Bo w tej modlitwie nie stawiamy własnych oczekiwań, przy powtarzaniu formuły czekamy na Boże działanie jak na delikatny wiatr. Przekazujemy Bogu inicjatywę.

Ta modlitwa, niczym silny magnes, prowadzi do głębokiego przylgnięcia do Boga. Chroni umysł przed napływem obrazów, myśli i rozproszeń, wypełniając jego naturalną potrzebę aktywności. Dzięki temu całe nasze skupienie kieruje się ku Temu, do którego się zwracamy. Na ten czas odkładamy na bok marzenia, pomysły i własne koncepcje, oddając się całkowicie głębokiej kontemplacji, która służy ogołoceniu wewnętrznemu oraz temu, aby nasze życie duchowe nabrało nowej jakości.

W modlitwie Jezusowej nie chodzi o osiągnięcie konkretnych rezultatów. Głównym celem jest skierowanie się ku Stwórcy. Wyciszenie, pokój, relaks – to nie są cele same w sobie, lecz naturalne skutki trwania przy Bogu.

Ta modlitwa nie jest mechanicznym powtarzaniem słów, ale świadomym i skupionym wyznaniem wiary. Towarzyszy mu słuchanie tego co mówię i odczuwanie jak to co mówię rezonuje we mnie w środku. Podobnie jak wołając do studni słowo „echo”, nasłuchujemy, jak odbija się ono w jej wnętrzu.

Modlitwa Jezusowa nie jest mantrą, która jest martwa i bezosobowa. To świadome wezwanie do stworzenia wspólnoty miłości z Jezusem i osobistej więzi z Nim, co służy ukierunkowaniu i porządkowaniu naszych myśli tak, abyśmy mogli ją skierować na obecność Boga. Jeśli formule nie towarzyszy wiara i miłość to staje się ona tylko mechaniczną czynnością, pustym rytuałem pozbawionym znaczenia.

Powtarzana fraza nie jest obojętna. Sens jej powtarzania płynie z głębokiej wiary w moc i świętość imienia Jezus, które oznacza „Bóg zbawia”. To Imię ma dotrzeć do głębi naszego serca i zamieszkać w nim, napełniając nas pokojem i nadzieją.

Ta modlitwa to nie tylko słowa, to wezwanie kierowane do samej Osoby Jezusa. Bo Bóg jest obecny w swoim imieniu. Wzywając imienia Jezus, wierzymy, że On przyjdzie do naszego życia, do naszego serca, przemieni je i uczyni z niego swoje mieszkanie. Doświadczenie tej modlitwy ma przynieść nam poczucie stałej obecności Boga w naszym życiu.

Ta modlitwa to zaproszenie do zanurzenia się w Bogu. Wznoś krótkie modlitwy, zatop swój umysł, wolę, całą swoją osobowość i aktywność, aby stworzyć żywą relację z Bogiem, pełną miłości i pokoju. Dzięki temu, jak nauczał Jan Kasjan, mnich i asceta, podstępny nieprzyjaciel nie ma czasu na podsuwanie nam szkodliwych myśli.

Jest to zgodne z wezwaniem Ewangelii Mateusza: „Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie” /MT 26,41/.

Ta modlitwa nie jest tylko dla wybranych. Jest skierowana do wszystkich. Można ją praktykować nie tylko w pustelniach i klasztorach, bo nasz Stwórca przebywa w każdym zakątku swojego Królestwa.
Możemy więc praktykować ją w każdym miejscu i w każdym czasie. Można ją wymawiać głośno, półgłosem, szeptem albo w myślach. Początkującym zaleca się jednak głośne wymawianie wezwań.

Filemon, mnich egipski, uważał, że modlitwa Jezusowa jest polecana szczególnie tym, którzy mają problem ze skupieniem się i nie mogą uporać się z rozproszeniami, ponieważ formuła tej modlitwy i jej powtarzanie pomaga nam w walce z nimi. Przywraca nasze skupienie z powrotem do Boga. W tej modlitwie nie rozmyślamy o Jezusie czy konkretnych wydarzeniach z Jego życia, co by pobudzało również naszą wyobraźnię, lecz zmierzamy do nieustannego bycia z Nim, przeżywania Jego obecności całymi naszymi myślami.