Kontemplacja na pierwszy rzut oka może wydawać się monotonna i mało atrakcyjna – brakuje w niej radosnych śpiewów czy modlitw uwielbienia. Do czego więc może nas zaprowadzić postawa medytacyjna?
Kontemplacja to droga do odkrycia prawdziwej miłości, pokoju i radości, o czym mówi samo Pismo Święte. Ewangelia św. Jana przypomina:
Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity (J 15,5).
Właśnie poprzez medytację głębi możemy doświadczyć bliskości Boga i pełni duchowego życia.
Intymna relacja z Bogiem stanowi fundament życia każdego wierzącego. Kontemplacja jest świetnym i prostym sposobem na nawiązanie takiej bliskiej relacji. To metoda otwarcia się na Źródło naszego istnienia, zanurzenie się w Jego nieskończonej miłości. Jezus sam wielokrotnie zwracał się do Ojca w modlitwie, pragnąc jedności z Nim. Dzięki modlitwie kontemplacyjnej również możemy zbliżyć się do naszego Stwórcy i stworzyć z Nim jedność. Medytacja głębi nie polega jednak na pokonywaniu nieosiągalnych przestrzeni, przebijaniu się przez chmury czy kosmos, lecz na głębokim otwarciu się na Boga, który już od zawsze mieszka w naszych sercach.
Dzisiejszy świat rzadko sprzyja odnalezieniu wewnętrznego spokoju. W tym zabieganym świecie gonitwa myśli potrafi zakłócić nasze codzienne funkcjonowanie. Tendencja jest taka, że coraz częściej wpadamy w zaburzenia osobowościowe i depresję, życie nas nie cieszy i traci barwy. Tempo dzisiejszego życia i ilość bodźców powoduje, że dochodzimy do granicy naszej wytrzymałości psychicznej i emocjonalnej. Stajemy się znerwicowani i przemęczeni, a brak harmonii między światem psychicznym, emocjonalnym i duchowym wprowadza nas w stan wewnętrznego chaosu.
Czasem trzeba się zatrzymać, ale nie zawsze wiemy, jak to uczynić. Medytacja staje się wówczas skutecznym narzędziem, które pozwala nam zdystansować się od natłoku myśli i spojrzeć na siebie oraz otaczającą rzeczywistość z innej perspektywy. Dlatego wiele osób decyduje się na tę praktykę, szukając w niej wyciszenia, regeneracji umysłu i przestrzeni, w której mogą naładować swoje akumulatory, by z nową energią powrócić w wir codziennych wyzwań.
Nie jest niczym dziwnym, że tego odprężenia, wyciszenia na pierwszym miejscu szukamy. Warto jednak pamiętać, że chociaż medytacja często przynosi wyciszenie, spokój, dobre samopoczucie, relaks czy odprężenie, nie stanowią one jej ostatecznego celu. Te pozytywne efekty mogą być cenną motywacją do dalszych poszukiwań, do szukania głębiej. Głównym celem i pragnieniem staje się bliskość z Bogiem i budowanie drogi do relacji z Nim. Tego rodzaju więź nie powstaje jednak dzięki jednorazowej praktyce czy konkretnej technice. Wymaga ona wiary, cierpliwości i codziennego zaangażowania w duchowy rozwój.
Budowana przez kontemplację spójność ze samym sobą jawi się nam jako pewnego rodzaju recepta na nasz niepokój. Kiedy już się stajemy spójni z samym sobą, wtedy łatwiej jest nam być spójnymi z Bogiem, a ostatecznie z innymi ludźmi. Medytacja głębi pozwala nam doświadczyć miłości Boga, która również staje się źródłem miłości siebie samego i uczy nas miłować bliźniego. Stajemy się bardziej harmonijni ze światem i Jego stwórcą.
Jest to więc wewnętrzne skupienie, któremu towarzyszy opanowanie zmysłów i oczyszczenie umysłu, prowadzące do głębszego doświadczenia Boga i dostrzeżenia Jego obecności w naszym życiu. Świadomość Jego stałej obecności nie tylko przynosi ukojenie, ale także uczy nas zawierzenia i poddania się Jego woli. Bo jak mawiał św. Augustyn:
Jeżeli Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko jest na swoim miejscu.
I to jest właśnie doskonała droga, postawić w swoim życiu Boga na pierwszym miejscu i uczynić z miłości najważniejsze kryterium podejmowania naszych decyzji.
Medytacja głębi otwiera również przed nami przestrzeń do refleksji nad sensem życia. Pozwala zatrzymać się, spojrzeć w głąb własnego serca i odnaleźć odpowiedzi na pytania o przyczynę naszego istnienia. To moment wewnętrznej ciszy, w którym odkrywamy nie tylko siebie, ale także subtelną obecność tego, co niewidzialne. Współczesna kultura nie daje nam na to przestrzeni. Medytacja może również prowadzić do doświadczenia rzeczywistości wykraczającej poza zmysły, przybliżając nas do tajemnicy duchowego świata.
Kontemplacja może również pomóc nam uwolnić się od przywiązania do własnego ego. Gdy zmagasz się z jego wpływem i odczuwasz trudności w tej wewnętrznej walce, zanurzenie się w kontemplacji może stać się drogą do prawdziwej wolności. To w ciszy duchowego zanurzenia uczymy się pokory, otwierając serce na coś większego niż my sami.
Pierwotny człowiek był stale ukierunkowany na Boga, dzięki czemu żył w jedności z przyrodą, drugim człowiekiem i samym sobą. Grzech człowieka spowodował, że człowiek przerwał to ukierunkowanie i zamienił je na spojrzenie na siebie. W ten sposób człowiek przeszedł od teocentryzmu do egocentryzmu, co stało się źródłem konfliktów i wewnętrznego rozdarcia. Skupienie na sprawach zewnętrznych i nieustanne rozproszenie oddaliło go od własnego wnętrza. Kontemplacja ma moc przywracania właściwego porządku – prowadzi nas z powrotem od egocentryzmu do teocentryzmu.
W egocentryzmie rodzą się negatywne uczucia, które sprawiają, że koncentrujemy się wyłącznie na sobie. To właśnie one oddzielają nas od innych i pogłębiają wewnętrzne rozdarcie. Do najczęstszych należą:
- Agresja i złość – pojawiają się, gdy nasze „ja” nie zostaje zaspokojone, a rzeczywistość nie układa się zgodnie z naszymi oczekiwaniami.
- Pogarda – rodzi się wobec tych, których uważamy za gorszych od siebie, prowadząc do poczucia wyższości i dystansu wobec innych.
- Lęk – wynika z obawy przed wszelkimi zagrożeniami naszego ego, sprawiając, że zamykamy się w sobie i odczuwamy ciągłe napięcie.
Kiedy „ja” staje się centrum naszego życia, to właśnie nasze troski, myśli i pragnienia kierują naszą uwagę wyłącznie na siebie. Taka postawa sprawia, że jesteśmy uparci w forsowaniu własnych racji, dążymy do dominacji w każdej dyskusji i oceniamy rzeczywistość przez pryzmat własnych potrzeb. W efekcie nasze życie zaczyna być podporządkowane realizacji trzech podstawowych żądz:
- Żądzy posiadania – gdy ważniejsze staje się „mieć” niż „być”.
- Żądzy władzy – wyrażającej się w potrzebie narzucania innym swojego zdania i kontroli nad nimi.
- Żądzy chwały – przejawiającej się w nieustannym poszukiwaniu uznania i aprobaty w oczach innych.
Żądze, które kierują naszym życiem, mogą także przejawiać się w naszej relacji z Bogiem:
- Żądza posiadania ujawnia się w modlitwie sprowadzanej jedynie do próśb – oczekujemy, że Bóg będzie spełniał nasze zachcianki, traktując Go jak źródło nieustannych darów. Tymczasem istotą prawdziwej modlitwy jest oddanie, a nie roszczenie. Doskonałym tego przykładem jest modlitwa „Ojcze Nasz”, w której nie koncentrujemy się na własnych potrzebach, lecz na pełnieniu Bożej woli.
- Żądza władzy objawia się w oczekiwaniu, że Bóg podporządkuje się naszym planom i zmieni rzeczywistość według naszej woli. Pragniemy, by zło zniknęło, choroby zostały uzdrowione, a świat funkcjonował zgodnie z naszymi wyobrażeniami. Dopóki Bóg spełnia te oczekiwania, pozostajemy Mu wierni, lecz gdy Jego plan odbiega od naszego, rodzi się bunt i rozczarowanie. W ten sposób nieświadomie pragniemy władzy nad ludzkim losem, zamiast zaufać Bożej mądrości.
- Żądza chwały przejawia się w poszukiwaniu odkupienia przez własne zasługi – staramy się usprawiedliwiać przed Bogiem i zasłużyć na Jego miłość poprzez dobre uczynki. W rzeczywistości nie szukamy wtedy Boga, lecz Jego darów. Tymczasem prawidłowa relacja z Bogiem nie polega jedynie na zdobywaniu Jego darów, lecz na stawianiu Go w centrum wszelkich poszukiwań.
Egocentryk często czuje się również obco w trakcie Eucharystii. Taka osoba stawia w centrum liturgii siebie i swoje potrzeby. Nie przeżywa tego co istotne. Eucharystia jest ok jeśli jest dobre kazanie, są fajne śpiewy. Moje potrzeby religijne są wtedy zaspokojone. Brakuje jednak najważniejszego, a więc naszego ofiarowania się Bogu i wielbienia Go.
Kontemplacja polega na szukaniu nie tylko Bożych darów co samego Boga. Wyraża się w zaufaniu, że Bóg da nam wszystko czego potrzebujemy i dlatego chcemy Mu się oddać, Mu służyć i pragniemy Go sławić.
Medytacja głębi ma na celu przemianę egocentryzmu w teocentryzm, czyli ukierunkowanie naszego życia na Boga, a nie na nasze własne pragnienia. W tym procesie:
- Posiadaniu powinno towarzyszyć w relacjach z innymi – dawanie – a w relacji z Bogiem – oddanie
- Władzy powinno towarzyszyć w relacjach z innymi – służenie – a wobec Boga – wdzięczność
- Chwale powinno towarzyszyć w relacjach z innymi – uznanie jej dla innych – a w relacji z Bogiem zaś wyrażamy – wielbienie
Ocena naszej relacji do Boga powinna być ściśle powiązana z oceną naszej relacji do drugiego człowieka. W medytacji nie chodzi o to, aby być nieczułym na ból i cierpienie, lecz aby stać się bardziej współczującym i wrażliwym na drugiego człowieka. Stawianie swojej miłości do Boga wyżej niż relacji wobec ludzi to iluzja. Jednocześnie, relacja wobec drugiego człowieka powinna być skorelowana z relacją wobec nas samych. Nie kochając siebie nie kochamy również Boga, który dał nam życie. Nie można nienawidzić siebie i jednocześnie oddawać się całym sercem Bogu i bliźnim. Te relacje są nierozerwalne.
Celem kontemplacji jest zżycie się z nią, by stała się bezwysiłkowa, ogarniając nas całych: umysł, wolę, działanie, całą osobowość. Jej celem jest prowadzenie nas do żywej relacji z Bogiem, abyśmy mogli kochać Go całą swoją duszą i mocą. Nie chodzi jednak o kochanie idei Boga, ale Boga samego.
Jak pisał wietnamski buddysta Thich Nhat Hanh:
Jeśli dotykamy Ducha Świętego, dotykamy Boga nie jako koncepcję czy ideę, ale jako realną rzeczywistość. Można być czcicielem Boga ale nie koniecznie jesteśmy jednocześnie w komunii z Bogiem.