Home Medytacja wschodnia a chrześcijańska

Medytacja wschodnia a chrześcijańska

MEDYTACJA WSCHODNIA A CHRZEŚCIJAŃSKA

Image Title
Pragnienie medytacji jest w dzisiejszych czasach coraz bardziej powszechne i pożądane, dlatego dość szybko ta potrzeba społeczna została zagospodarowana przez różne szkoły jogi i medytacji. Rodzi się jednak pytanie, czy wobec chrześcijańskiej medytacji głębi są to metody alternatywne albo czy te metody można łączyć ze sobą?

Zacznijmy od tego, że w centrum medytacji chrześcijańskiej stoi Chrystus a samym celem medytacji jest zbliżenie się do osobowego Boga poprzez pogłębienie jedności z Nim. Jest to więc spotkanie z Osobą poprzez zjednoczenie z Chrystusem. W medytacji wschodniej centrum stanowi człowiek, który ma zjednoczyć się ze wszechświatem, kosmiczną bezosobową energią. Ostateczny cel praktyki jest więc inny.

Ponadto, oceniając owoce medytacji chrześcijańskiej bierzemy pod uwagę to, że Bóg ogarnia nas swoją łaską, którą definiujemy również jako niezasłużoną przychylność. Skoro tak, to skuteczność medytacji nie wynika z własnego wysiłku jak to ma miejsce w przypadku medytacji zen czy jogi. Tam opierając się na odpowiednich technikach (pozycjach czy oddechach) czy też siłach natury, mamy osiągać wyższe stany duchowe. Natomiast w medytacji chrześcijańskiej modlimy się o Bożą łaskę i uczymy otwierać na nią. Samowystarczalność, Samoświadomość, Samodyscyplina, Samorealizacja, Samokontrola i cała masa innych „samosi” jest próbą chodzenia bez Boga osobowego. Taka postawa nigdy nie zaprowadzi nas do poznania łaski Chrystusowej.

Ponieważ swoje życie opieramy na Bożej łasce, to technika w medytacji chrześcijańskiej nie jest tak istotna jak w religiach wschodu, gdyż techniką nie możemy nic wymusić na Bogu. Może ona nam pomóc jedynie w tym, abyśmy osiągnęli wewnętrzny pokój i wyciszenie, które sprzyjają naszej medytacji. Technika nie może jednak być dominująca w tym procesie. Skupianie się na technice może spowodować, że tak bardzo będziemy koncentrować się na swoim ciele czy oddechu, że miłosna relacja z Bogiem pójdą w cień. A to ona ma być podstawą naszej modlitwy i ma nas otwierać na działanie Ducha Świętego a nie być przeszkodą. Medytacja chrześcijańska nie jest więc skupianiem się na sobie.

W medytacji chrześcijańskiej w odróżnieniu od np. medytacji buddyjskiej nie chodzi również o poszukiwaniu pustki, ale raczej o poszukiwanie pełni. Bo życie chrześcijanina nie jest iluzją i nie jest pozbawione pragnień. Pustka dotyczy jedynie dążenia do wyzbycia się własnego ja, tak aby Bóg nas wypełnił swoją obecnością do tego stopnia, że to już „nie my żyjemy, a żyje w nas Chrystus”, jak mówi list do Galatów.

Celem medytacji chrześcijańskiej nie są także jakieś wyjątkowe przeżycia czy doznania. To proste bycie przed osobowym Bogiem, spotkanie z Nim, któremu towarzyszy miłujące spojrzenie na Niego. Bez słów, myśli czy spektakularnych uczuć. To patrzenie na Niego, któremu towarzyszy zaufanie i miłość. Miłość, która niczego nie oczekuje. Podobnie jak niczego nie oczekuje od nas słońce, które oświetla nas promieniami.

Inna jest również istota Modlitwy Jezusowej niż np. mantrowanie w medytacji wschodniej. Modlitwa Jezusowa wychodzi z rzeczywistości, którą człowiek posiada już w swoim wnętrzu. To nie jest jednak jedynie koncentrowanie się na tym wnętrzu czy integracja własnych mocy. Celem nie jest też rozpłynięcie się w nieskończonym bezosobowym bycie. Nie traci się własnej świadomości i nie polega ona na wejściu we własne „ja”. Bardziej od wyzbycia się tego „ja” chodzi o jego poznanie. Poznawanie swojego prawdziwego „ja” pozbawionego wyobrażeń.

W chrześcijańskiej medytacji głębi stała świadomość jest podstawą tej modlitwy. Jest to więc świadome wejście w głębię swego serca po to, aby poszukiwać tam obrazu Boga w nas samych. Bo jesteśmy stworzeni na Jego obraz. Tymczasem medytacja dalekowschodnia koncentruje się na sobie i na nadprzyrodzonej, nienazwanej do końca rzeczywistości, która ma prowadzić do mądrości i oświecenia.

W nirwanie, czyli w stanie najwyższego oświecenia, nie potrzebujemy już nikogo ani niczego. Jest to samowystarczalny sposób istnienia. Jednakże stan, w którym czujemy tylko pustkę i nicość może nas doprowadzić również do rozpaczy, a wg niektórych joginów, bez odpowiedniej kontroli, nawet do obłędu.

Pomimo tych różnic warto zwrócić uwagę na soborową deklarację „Nostra aetate”, która podkreśla wartości obecne w buddyzmie:

Buddyzm, w różnych swych formach, uznaje całkowitą niewystarczalność tego zmiennego świata i naucza sposobów, którymi ludzie w duchu pobożności i ufności mogliby albo osiągnąć stan doskonałego wyzwolenia, albo dojść, czy to o własnych siłach, czy z wyższą pomocą, do najwyższego oświecenia.

Zarówno chrześcijaństwo, jak i buddyzm stawiają więc duchowość ponad materię i podkreślają znaczenie etycznego systemu wartości.