Człowiek jest przedmiotem nieustannej troski Boga. Czy nie powinniśmy więc odpowiadać na tę troskę skierowaniem swojego spojrzenia i swojej uważności na Niego?
Medytacja to niczym intymne spotkanie z Istotą, która z niezachwianą uwagą otacza każdą chwilę naszego istnienia. Ze swej strony powinniśmy więc Bogu poświęcić i naszą uważność. Temu służy kontemplacja. Polega ona na obserwowaniu w tak głębokim stopniu, aby stać się świadomym. Świadomym teraźniejszości.
Dlaczego teraźniejszość jest kluczem do modlitwy kontemplacyjnej? Bo to jedyny moment, w którym naprawdę żyjemy, tu i teraz. Nie możemy trwać cały czas w przeszłości, bo już jej nie ma. Jest tylko echem. Nie możemy również trwać w przyszłości, bo ona jeszcze nie nadeszła. Jest tylko mglistą obietnicą. W relacji z Bogiem naszą przeszłość oddajemy Bożemu miłosierdziu, natomiast przyszłość Bożej Opatrzności. A z Bogiem możemy się spotkać tylko tu i teraz. W Teraźniejszości. Dlatego to ona jest głównym przedmiotem kontemplacji. Bo to w teraźniejszości Bóg jest obecny. Kontemplacja to więc nic innego jak jako świadome przebywanie w Bożej obecności i zauważanie jej.
Pismo Święte przypomina nam, abyśmy nieustannie byli uczniami i nie pozwalali się nazywać nauczycielami czy mistrzami. A uczy mnie w życiu to, co mnie spotyka. Codzienność pozwala więc nam odkrywać samych siebie i innych. W tej codzienności powinniśmy mieć czas na to, aby dostrzegać piękno jakie Bóg nam daje. Kluczem do tego jest uważna obserwacja, bo medytacja głębi to właśnie uważna i świadoma obserwacja.
A kto jest mistrzem tej sztuki? Od kogo powinniśmy się jej uczyć? Jej mistrzami są… dzieci. To one, z niewinną ciekawością, chłoną świat w jego najprawdziwszej formie. Bo dzieci bacznie wszystko obserwują i słuchają. I widzą rzeczywistość taką jaka jest. One idąc ścieżką w lesie dostrzegają mnóstwo szczegółów, których my już nie zauważamy, jak śpiew ptaków, misterne pajęczyny pająka czy aromat drzew – detale, które umykają naszym dorosłym zmysłom. Nasza dorosła wyobraźnia często zniekształca rzeczywistość. Podobnie jest ze zmysłami. Nasze myśli i zmysły mogą nawet spowodować kryzys naszej wiary. Bo możemy być tak uwikłani w kreowanej rzeczywistości, że nie dopuszczamy już Boga do siebie, przez co ciężko jest nam uwierzyć.
Jeżeli więc ktoś mówi, że nie wierzy w Boga, to warto się zapytać: w jakiego? Jaką projekcję Boga stworzył twój umysł? Aby takiej projekcji uniknąć warto pracować nad uwolnieniem się od swoich trosk, planów, aktywności umysłu. Im bardziej wyzwolisz się od tych ziemskich więzów, tym bliżej będziesz prawdziwego siebie. Nasza wolność i wola są cenne, bo możemy je ofiarować Bogu, przyjmując postawę uważnego słuchacza. Bo jeśli w modlitwie skupimy się na naszych problemach to zapewne też będziemy szukali własnych rozwiązań.
Uwaga i modlitwa podobnie jak dusza i ciało są ściśle się ze sobą zjednoczone. Jeśli zabraknie jednego elementu to drugi nie może istnieć. Ale być uważnym i skupionym nie oznacza jednocześnie, że mamy być napiętymi. Czujność po prostu pozwala nam być obecnym na spotkaniu.
Jaki jest ostateczny cel naszej uważności? Właściwie, to go nie ma, gdyż w trakcie naszej uważności nie musimy niczego osiągnąć. Żadnego wyniku. Uważność jest celem samym w sobie. Bo Bóg jest przy nas obecny, ale my tego często nie zauważamy. Nie pytaj się więc o efekty, bo to domena Boga. Pytaj raczej: Co mogę zrobić w tym momencie? Droga i cel stają się jednością.
Uważność to także klucz do samopoznania. By coś w sobie zmienić, musimy najpierw zaakceptować punkt wyjścia. W medytacji głębi pozwól sobie być sobą, bez masek i udawania. Obserwuj siebie z łagodną ciekawością. Kontemplacja nie jest bowiem działaniem tylko dopuszczeniem działania. Jest rezygnacją z aktywności. To patrzenie oczami duszy na świat, który jest, a nie tym, który sobie wyobrażamy.